i owija wystającą rurę starymi kalesonami, polewa, podpala, a potem woła syna, żeby mu zamknął odprężnik, jak będzie trzeba. Syn przychodzi, zawija do łokcia turecki dżins i bez przekonania zanurza ramię w brzuchu pojazdu.<br>Janek podciąga pompką paliwo, bierze się do korby i powoli, ospale, jak żółw, ociężale zaczyna obracać bebechami silnika i gdy wszystkie tłoki, wał korbowy, koło zamachowe nabiorą rozpędu, krzyczy: Zamykaj! Silnik robi "pukch" i staje.<br>Po pół godzinie obaj są spoceni, rozebrani do koszul. Za tysięcznym obrotem korby maszyna robi "pukch pukch", chwilę się zastanawia i po sekundzie wyrzuca kominem smolisty kłąb spalin, sadzy, iskier i wpada