zamku od XIII wieku i dbali, owszem, o swoje winnice, ale dopiero Karol Albert, król Sardynii i Piemontu, w pierwszej połowie XIX wieku sprowokował panią Julię, wołając podczas obiadu na zamku: "Upiłem się tą piękną kobietą i jej wspaniałym winem!". W podzięce za komplement posłała mu potem pani markiza kilka bek tego wina do Turynu, a on nim częstował najprzedniejszych gości, przypominając: "Oto Barolo, król win i wino królów!".<br>Przypadki tworzą historię; gdyby król trafił do La Morry i tam na zamku spotkał piękną markizę, to wino, być może, nazywałoby się dzisiaj La Morra i mówiłoby się: to jest La Morra