Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
zobaczysz, pokażę ci. Mniejsza z tym. Wiesz, że Dziadzia się tutaj sprowadza. Powinien już być.
- Tak? No, teraz to będzie bałagan.
Zaczynali się właśnie rozbierać, kiedy jakiś łomot rozległ się w kuchni. Gwar i zmieszane głosy. Wygięty jak tyka pod wpływem wiatru, z maleńką walizeczką w ręku i z niskim, bełkocącym coś mężczyzną u boku, stanął na progu, między alkową a pokojem - Dziadzia.
- Że wu pri - zwrócił się do swego towarzysza. - Że wu pri, mon ami... gran plezir... mon... towariszczi. Mili moi... drodzy... kochani... jedyni... Zygmunt i ty, Lucjanie... oto największy mój przyjaciel... życie - uważacie - mi uratował. Sztorm. Maszty leżą na
zobaczysz, pokażę ci. Mniejsza z tym. Wiesz, że Dziadzia się tutaj sprowadza. Powinien już być.<br>- Tak? No, teraz to będzie bałagan.<br>Zaczynali się właśnie rozbierać, kiedy jakiś łomot rozległ się w kuchni. Gwar i zmieszane głosy. Wygięty jak tyka pod wpływem wiatru, z maleńką walizeczką w ręku i z niskim, bełkocącym coś mężczyzną u boku, stanął na progu, między alkową a pokojem - Dziadzia. &lt;page nr=71&gt;<br>-&lt;foreign&gt; Że wu pri&lt;/&gt; - zwrócił się do swego towarzysza. - &lt;foreign&gt;Że wu pri, mon ami... gran plezir... mon... towariszczi.&lt;/&gt; Mili moi... drodzy... kochani... jedyni... Zygmunt i ty, Lucjanie... oto największy mój przyjaciel... życie - uważacie - mi uratował. Sztorm. Maszty leżą na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego