Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
gdzie indziej, bo ja już nie mogłam tego znieść, czułam się winna, tak to już jest z pijakami, że wszyscy naokoło czują się winni, tylko nie oni. Wyrzuciłam go kiedyś, zresztą goście byli niezadowoleni, bo siedział tu od rana i po południu był już zupełnie nie do wytrzymania. Bełkotał coś bez ładu i składu i czasem krzyczał. To nie było wcale przyjemne.
Najpierw pracował w gazecie, to znaczy pisał jakieś artykuły, i całkiem nieźle mu się wiodło. Mieli podobno odłożone trochę pieniędzy, ale jak dziecko zachorowało, to wszystko wydali. Kiedy później zaczął pić, zaraz stracił pracę, zawalił jakieś terminy raz i drugi, i już
gdzie indziej, bo ja już nie mogłam tego znieść, czułam się winna, tak to już jest z pijakami, że wszyscy naokoło czują się winni, tylko nie oni. Wyrzuciłam go kiedyś, zresztą goście byli niezadowoleni, bo siedział tu od rana i po południu był już zupełnie nie do wytrzymania. Bełkotał coś bez ładu i składu i czasem krzyczał. To nie było wcale przyjemne.<br>Najpierw pracował w gazecie, to znaczy pisał jakieś artykuły, i całkiem nieźle mu się wiodło. Mieli podobno odłożone trochę pieniędzy, ale jak dziecko zachorowało, to wszystko wydali. Kiedy później zaczął pić, zaraz stracił pracę, zawalił jakieś terminy raz i drugi, i już
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego