Uszy bym mu oberwała! Dalej, Orelka, chodź do domu. Zrobimy sobie dobrą kolacyjkę.<br>A ponieważ Aurelia - drżąc na całym ciele - jakoś nie mogła ruszyć się z miejsca, babcia wzięła ją, jak dzieciaka, za rękę i pociągnęła po prostu za sobą, przez przejrzyste fiolety zmierzchu, czające się w powietrzu. Poszły razem, bez słowa, w stronę białego domku z niedużymi ciemnymi oknami. One też wkrótce miały się wypełnić ciepłym, żółtawym światłem, oznaczającym bezpieczeństwo, własny kąt, chleb z masłem, gorącą herbatę w fajansowym kubku i talerz jajecznicy ze skwarkami.<br>Bo to właśnie było na kolację.<br>A po kolacji pomyły kubki i talerze, usiadły sobie w