Zosię... Wmówiła sobie, że winna kontynuować działalność Staszy, próbowała upodobnić się do niego. Konspirowała, mówiła, że sens życia widzi w terroryzmie, bez przerwy znikała z domu, zmieniała miejsca pobytu, adresy, mieszkania. Przebierała się przy tym w tak dziwaczne stroje, że tą maskaradą zwracała powszechną uwagę. Była ładna, zgrabna, bogata i bez trudności mogłaby wyjść dobrze za mąż, ale nie chciała o tym słyszeć. - Pragnę spłonąć nie z miłości do jednostki, w ognisku domowym, lecz w służbie dla szczęścia ludzkości.<br><br>Nader egzaltowana, zbyt postrzelona, choć o szlachetnym sercu jest ta moja bratowa - myśli nieraz wychowanka Orzeszkowej. - Ileż wzniecała, jak opowiadał mi Ryszard, niepokojów