Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
pewne propozycje, kiedy siedzi w celi z ładnym chłopakiem. Ale jak już mamy przyzwoitkę... Powiedz mu, żeby zdjął te łachy. Wytarł nimi cały trawnik, a rano padało.
Iza zwinęła koc i rzuciła Dopierale.
- Dzięki - mruknął, niepewnie obracając prezent w dłoniach. - Ale raczej... Pani ma na sobie jeszcze mniej.
- Nie bądźcie bezczelni, Dopierała - upomniał go Kiernacki. - Nie komentujcie, co wasz dowódca ma na sobie, a czego nie.
Nie spodziewał się, że oboje skwitują to uśmiechami.
- Możemy się zamieniać co jakiś czas - zgodziła się łaskawie. - A pan kapitan może pożyczyć mi kurtkę. W ramach redystrybucji dóbr. To pojęcie jest zdaje się bliskie jego
pewne propozycje, kiedy siedzi w celi z ładnym chłopakiem. Ale jak już mamy przyzwoitkę... Powiedz mu, żeby zdjął te łachy. Wytarł nimi cały trawnik, a rano padało.<br>Iza zwinęła koc i rzuciła Dopierale.<br>- Dzięki - mruknął, niepewnie obracając prezent w dłoniach. - Ale raczej... Pani ma na sobie jeszcze mniej.<br>- Nie bądźcie bezczelni, Dopierała - upomniał go Kiernacki. - Nie komentujcie, co wasz dowódca ma na sobie, a czego nie.<br>Nie spodziewał się, że oboje skwitują to uśmiechami.<br>- Możemy się zamieniać co jakiś czas - zgodziła się łaskawie. - A pan kapitan może pożyczyć mi kurtkę. W ramach redystrybucji dóbr. To pojęcie jest zdaje się bliskie jego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego