Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
na rozdrożu, na wełnistej łasze rozchodnika, skrył głowę w ramionach. Czarna teczka leżała u jego stóp. Pan Staś westchnął, sięgnął do kieszeni, gdzie powinna znajdować się samosiejka, skręcił bardzo zręczną bankrutkę i zapalił. Widać tytoń nie należał do przednich, gdyż liczne owady, bujające dotychczas swobodnie nad dyrwanem, oddaliły się na bezpieczną odległość, w pobliże rozpalonej drogi, którą od osady szła Pacia. Dziewczynie z pewnością dokuczała nuda upalnego dnia, gdyż wyszukiwała najdziwniejsze rozrywki: dłubała w próchniejących parkanach, wąchała choiny koło sklepu baptysty, próbowała łapać wróble kąpiące się w gorącym piasku. W ruderze, gdzieś na trzecim piętrze prześwitującym już niebem, kłócili się żarliwie
na rozdrożu, na wełnistej łasze rozchodnika, skrył głowę w ramionach. Czarna teczka leżała u jego stóp. Pan Staś westchnął, sięgnął do kieszeni, gdzie powinna znajdować się samosiejka, skręcił bardzo zręczną bankrutkę i zapalił. Widać tytoń nie należał do przednich, gdyż liczne owady, bujające dotychczas swobodnie nad dyrwanem, oddaliły się na bezpieczną odległość, w pobliże rozpalonej drogi, którą od osady szła Pacia. Dziewczynie z pewnością dokuczała nuda upalnego dnia, gdyż wyszukiwała najdziwniejsze rozrywki: dłubała w próchniejących parkanach, wąchała choiny koło sklepu baptysty, próbowała łapać wróble kąpiące się w gorącym piasku. W ruderze, gdzieś na trzecim piętrze prześwitującym już niebem, kłócili się żarliwie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego