Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
się w mroczniejącej przestrzeni i cichł, pozostawiając tam w górze zagubione echa. Gdy śpiew zgasł całkowicie i zniknęło słońce, wielorybie przywarły brzuchami do dna, wzbijając przez moment tuman wodnego piachu. Zygmunt poczuł grunt pod stopami. W końcu - chciałoby się powiedzieć. Wokoło mrok, nie sposób było niczego dojrzeć. Wielorybie zamarły w bezruchu, tworząc swymi ciałami łagodne pasma gór, jakie się widzi w nocy przy słabej poświacie księżyca. Gdzie się znalazł? Na dnie oceanu czy na czarnym dnie nieba? Ani tu, ani tu!
Wystarczyło, że zadarł do góry głowę i dokładnie się przyjrzał ledwie majaczącym na powierzchni kształtom. No tak, ładny, kurwa, ocean
się w mroczniejącej przestrzeni i cichł, pozostawiając tam w górze zagubione echa. Gdy śpiew zgasł całkowicie i zniknęło słońce, wielorybie przywarły brzuchami do dna, wzbijając przez moment tuman wodnego piachu. Zygmunt poczuł grunt pod stopami. W końcu - chciałoby się powiedzieć. Wokoło mrok, nie sposób było niczego dojrzeć. Wielorybie zamarły w bezruchu, tworząc swymi ciałami łagodne pasma gór, jakie się widzi w nocy przy słabej poświacie księżyca. Gdzie się znalazł? Na dnie oceanu czy na czarnym dnie nieba? Ani tu, ani tu!<br>Wystarczyło, że zadarł do góry głowę i dokładnie się przyjrzał ledwie majaczącym na powierzchni kształtom. No tak, ładny, kurwa, ocean
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego