Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Wielka, większa i największa
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1960
Zbliżali się powoli ku ciemnym zarysom wysokich, pierzastych drzew.

- To jest coś w rodzaju polany - powiedział Groszek.

Rzeczywiście. Obchodzili szeroki, pokryty żwirem krąg otoczony ścianami
suchych palm i niższych gęstych zarośli.

Groszek szedł przodem, pół kroku za nim Ika. Żwir ciągle śpiewał pod
stopami. Raz i drugi mignęły nad nimi bezszelestne, widmowe, lekko
promieniujące opalowym światłem sylwetki jakichś latających stworzeń.

Po kierunku, w którym widniała zielona poświata, Groszek zorientował
się w końcu, że obeszli żwirową polanę dookoła.

A więc pierwsze rozpoznanie zostało już dokonane. Teraz zatem - w stronę
morza.

Idąc śladem zielonej łuny na niebie ujrzeli w końcu pewną jakby
przerwę
Zbliżali się powoli ku ciemnym zarysom wysokich, pierzastych drzew.<br><br>- To jest coś w rodzaju polany - powiedział Groszek.<br><br>Rzeczywiście. Obchodzili szeroki, pokryty żwirem krąg otoczony ścianami <br>suchych palm i niższych gęstych zarośli.<br><br>Groszek szedł przodem, pół kroku za nim Ika. Żwir ciągle śpiewał pod <br>stopami. Raz i drugi mignęły nad nimi bezszelestne, widmowe, lekko <br>promieniujące opalowym światłem sylwetki jakichś latających stworzeń.<br><br>Po kierunku, w którym widniała zielona poświata, Groszek zorientował <br>się w końcu, że obeszli żwirową polanę dookoła.<br><br>A więc pierwsze rozpoznanie zostało już dokonane. Teraz zatem - w stronę <br>morza.<br><br>Idąc śladem zielonej łuny na niebie ujrzeli w końcu pewną jakby <br>przerwę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego