Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 3
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
wraz z wieloma innymi uczestnikami tej pięknej imprezy podchodziłem do góry po całkowicie zlodowaciałej, śliskiej drodze, byłem świadkiem kilkudziesięciu upadków, stłuczeń oraz strachu w oczach matek i ojców, którzy niebacznie przyszli na skoki z małymi dziećmi. Podobnie wyglądała powierzchnia trybuny - ludzie stali w miejscu dzięki temu, że było ciasno i biada każdemu, kto chciał zmienić punkt obserwacji - musiał leżeć.
Podczas przerwy pojawił się starszy człowiek niosący wiaderko z piaskiem, który posypując lód co parę metrów, usiłował zażegnać niebezpieczeństwo upadków. Pan ten przeszedł do góry tylko raz i po chwili wrócił wąziutkim szlakiem przez siebie posypanym, niosąc puste wiadro i bacząc, by
wraz z wieloma innymi uczestnikami tej pięknej imprezy podchodziłem do góry po całkowicie zlodowaciałej, śliskiej drodze, byłem świadkiem kilkudziesięciu upadków, stłuczeń oraz strachu w oczach matek i ojców, którzy niebacznie przyszli na skoki z małymi dziećmi. Podobnie wyglądała powierzchnia trybuny - ludzie stali w miejscu dzięki temu, że było ciasno i biada każdemu, kto chciał zmienić punkt obserwacji - musiał leżeć.<br>Podczas przerwy pojawił się starszy człowiek niosący wiaderko z piaskiem, który posypując lód co parę metrów, usiłował zażegnać niebezpieczeństwo upadków. Pan ten przeszedł do góry tylko raz i po chwili wrócił wąziutkim szlakiem przez siebie posypanym, niosąc puste wiadro i bacząc, by
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego