Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
świecie znalazł się w warunkach, których przedtem nie znał. A może przeprowadzić się do ciotki? Było mu duszno i czuł ból w lewym szczycie.
Zgaszono światło. Dziadzia chrapliwie oddychał. Minęło z pół godziny i Lucjan już zasypiał, kiedy nagle w pobliżu rozległ się śmiech tak nieprawdopodobnie przeraźliwy, że Lucjan z biciem serca poderwał się z pościeli. To Zygmunt śmiał się jak szalony ohydnym jakimś, obłąkańczym chichotem. Lucjan położył się z powrotem. Przez kilka minut Zygmunt dławił się swym śmiechem.

ROZDZIAŁ IV
Tak więc trzech młodych literatów - ludzi słowa - zamieszkało pod wspólnym dachem. Dziadzia - ten Chrystusowo-donkiszotowaty młodzieniec - będzie chyba najcenniejszym nabytkiem
świecie znalazł się w warunkach, których przedtem nie znał. A może przeprowadzić się do ciotki? Było mu duszno i czuł ból w lewym szczycie. &lt;page nr=74&gt; <br>Zgaszono światło. Dziadzia chrapliwie oddychał. Minęło z pół godziny i Lucjan już zasypiał, kiedy nagle w pobliżu rozległ się śmiech tak nieprawdopodobnie przeraźliwy, że Lucjan z biciem serca poderwał się z pościeli. To Zygmunt śmiał się jak szalony ohydnym jakimś, obłąkańczym chichotem. Lucjan położył się z powrotem. Przez kilka minut Zygmunt dławił się swym śmiechem. &lt;page nr=75&gt;<br><br>ROZDZIAŁ IV<br>Tak więc trzech młodych literatów - ludzi słowa - zamieszkało pod wspólnym dachem. Dziadzia - ten Chrystusowo-donkiszotowaty młodzieniec - będzie chyba najcenniejszym nabytkiem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego