pływające na zatopionym przez huragan cmentarzu w Manili. Myślę, że jedyną taką niezmienną wartością, o ile można tak powiedzieć, łączącą wszystkie historie z mojego obszernego zbioru obrazów (fotograficznych - przyp. J.S) - jestem ja sam. Wystawa zawiera część moich ulubionych fotografii powstałych w ciągu minionych siedmiu lat, które upłynęły jak z bicza strzelił, aż mnie samemu trudno uwierzyć, że przez ten niedługi okres przewędrowałem tyle różnych dróg. Kiedy dziś patrzę na moje prace, choć mam czasem problem z precyzyjnym umiejscowieniem w czasie ich narodzin, minione przygody stają mi przed oczami, jakby wydarzyły się wczoraj. Powiedzmy, że człowiek jest sumą swoich doświadczeń, wypadkową