Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
lepiej w domu? Rosołku nagotuję świeżego i kwas nastawię, ziółka wiszą dobre na strychu.
- Wszystko w nim pewno połamane, pani Linsrumowa, bo spuchł aż strach. Bez doktora nie obejdziemy się.
- Doktory tylko pieniądze z człowieka wyciągną i nic nie pomogą. Ja wiem, jakie to życie w szpitalach. Kogo tam cudza bieda zaboli?
Ale pan Staś skierował już konia w ulicę Stacyjną, która wspinała się pod górę ku kościołowi. Zadudniły koła na bruku okrutnym i to dudnienie wypełniło mglistą dolinę skuloną pod deszczem.
Kiedy zbliżyli się do kościoła, uderzył właśnie dzwon. Państwo Dobrzynkiewiczowie, którzy wstępowali już w ciemną nawę, zatrzymali się na
lepiej w domu? Rosołku nagotuję świeżego i kwas nastawię, ziółka wiszą dobre na strychu.<br>- Wszystko w nim pewno połamane, pani Linsrumowa, bo spuchł aż strach. Bez doktora nie obejdziemy się.<br>- Doktory tylko pieniądze z człowieka wyciągną i nic nie pomogą. Ja wiem, jakie to życie w szpitalach. Kogo tam cudza bieda zaboli?<br>Ale pan Staś skierował już konia w ulicę Stacyjną, która wspinała się pod górę ku kościołowi. Zadudniły koła na bruku okrutnym i to dudnienie wypełniło mglistą dolinę skuloną pod deszczem.<br>Kiedy zbliżyli się do kościoła, uderzył właśnie dzwon. Państwo Dobrzynkiewiczowie, którzy wstępowali już w ciemną nawę, zatrzymali się na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego