Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
ksiądz proboszcz łatwowierny... do tych pijaków z Bożą posługą. A oni tylko czekają. "Jednego, księże proboszczu, żeby Pan Jezus był nam łaskaw!"... A potem... "drugi kielisiu, bo trzeba się z dziadziusiem trąąąącić!"... No i na wychodne, "żeby kościelny drogi nie pomylił! żeby na bezdroża nie zaprowadził, a tam zbójcy!" I biedaka spoją, aż wstyd... Pan profesor nic nie jadł... Ja zaraz... Przerwał jej łagodnym gestem.
- Frau Gerta... Ja... ja wolałbym być sam... Pójdę coś przetrącić do Szubadki. - I już wychodzi, smutnym uśmiechem dziękując za poczęstunek.
Przed Gasthauzem cztery auta. Drzwi, a za drzwiami zaduch, że siekierę można by powiesić. I gwar
ksiądz proboszcz łatwowierny... do tych pijaków z Bożą posługą. A oni tylko czekają. "Jednego, księże proboszczu, żeby Pan Jezus był nam łaskaw!"... A potem... "drugi kielisiu, bo trzeba się z dziadziusiem trąąąącić!"... No i na wychodne, "żeby kościelny drogi nie pomylił! żeby na bezdroża nie zaprowadził, a tam zbójcy!" I biedaka spoją, aż wstyd... Pan profesor nic nie jadł... Ja zaraz... Przerwał jej łagodnym gestem. <br>- Frau Gerta... Ja... ja wolałbym być sam... Pójdę coś przetrącić do Szubadki. - I już wychodzi, smutnym uśmiechem dziękując za poczęstunek. <br>Przed Gasthauzem cztery auta. Drzwi, a za drzwiami zaduch, że siekierę można by powiesić. I gwar
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego