i nigdy nie byłam taka smutna .<br> Na podłogę werandy przez uchylone okno pada kamyk. Ula wzdrygnęła się. Rozgląda <br>się, oczy, oślepione lampą, dłuższą chwilę nie widzą nic. Jest... leży koło <br>nogi stolika, zawinięty w kawałek papieru. W głowie nie powstaje jeszcze żadna <br>świadoma myśl, ale serce, które zawsze jest szybsze, bije na alarm.<br> -Wyjdź na drogę, czekam. Podpisu nie ma, nie jest wcale potrzebny <page nr=160>.<br> <gap><br> Uli trudno było uwierzyć, że odnalezienie zaginionego, które kosztowało Zenka <br>tyle daremnego trudu, może okazać się sprawą tak łatwą.<br> - A jeśli go jednak nie znajdą?... Wtedy co?<br> - No cóż?... Wtedy trzeba będzie umieścić chłopca w jakimś zakładzie wychowawczym.<br> Zakład