Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
schodach, stąpając charakterystycznie na co drugi stopień. Zygmunt nigdy inaczej nie chodził. Jerzy pierwszy był u drzwi. Uchylił je w momencie, gdy jakiś czternastoletni może chłopak, z porcją przydziałowego razowca na wyciągniętej ręce, wchodził na półpiętro.
Jerzy cicho zamknął drzwi. Gdy się obrócił, ujrzał plecy stojącego przy oknie Kolumba i blade twarze obu pozostałych kolegów. Nowy, szofer, który pierwszy był na punkcie, drżącymi rękami zapalał papierosa.
- Przestań pukać w szybę, do cholery! - wybuchnął Jerzy.
Kolumb wzruszył ramionami. Nie odwrócił się nawet, ale opuścił rękę. Siedzieli w milczeniu. Powoli przestawali uważać na schody.
- Wraca Czarny - ostrzegł ponuro Kolumb przed daremną radością. Pusty - dorzucił
schodach, stąpając charakterystycznie na co drugi stopień. Zygmunt nigdy inaczej nie chodził. Jerzy pierwszy był u drzwi. Uchylił je w momencie, gdy jakiś czternastoletni może chłopak, z porcją przydziałowego razowca na wyciągniętej ręce, wchodził na półpiętro.<br>Jerzy cicho zamknął drzwi. Gdy się obrócił, ujrzał plecy stojącego przy oknie Kolumba i blade twarze obu pozostałych kolegów. Nowy, szofer, który pierwszy był na punkcie, drżącymi rękami zapalał papierosa.<br>- Przestań pukać w szybę, do cholery! - wybuchnął Jerzy.<br>Kolumb wzruszył ramionami. Nie odwrócił się nawet, ale opuścił rękę. Siedzieli w milczeniu. Powoli przestawali uważać na schody.<br>- Wraca Czarny - ostrzegł ponuro Kolumb przed daremną radością. Pusty - dorzucił
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego