Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
patrzą, niech zobaczą osobę nieszczęśliwą. Ludzie, byłem ja kiedyś człowiekiem! Ach, jakim ja byłem człowiekiem!
W tym miejscu pan Skierś rozpłakał się i jął toczyć dokoła srogim spojrzeniem. Brudne łzy ciekły po jego nie ogolonych, pełnych sińców policzkach.
- Ludzie! Ja was tak kochałem, tak kochałem, że strach. A wy co, bladzie? Coście ze mnie zrobili?
- Tu są dzieci, że tak powiem - rzekł ostrzegawczo pan Maciejko i nie wiadomo dlaczego zadzwonił dzwonkiem rowerowym.
To zwróciło uwagę zapłakanego rzemieślnika. Pan Skierś rozwarł nagle ramiona i zwalił się całym ciężarem na skonsternowanego policjanta.
- Bracie mój w Chrystusie, chrześcijaninie polski, chociaż jesteś ajent, daj mi
patrzą, niech zobaczą osobę nieszczęśliwą. Ludzie, byłem ja kiedyś człowiekiem! Ach, jakim ja byłem człowiekiem!<br>W tym miejscu pan Skierś rozpłakał się i jął toczyć dokoła srogim spojrzeniem. Brudne łzy ciekły po jego nie ogolonych, pełnych sińców policzkach.<br>- Ludzie! Ja was tak kochałem, tak kochałem, że strach. A wy co, bladzie? Coście ze mnie zrobili?<br>- Tu są dzieci, że tak powiem - rzekł ostrzegawczo pan Maciejko i nie wiadomo dlaczego zadzwonił dzwonkiem rowerowym.<br>To zwróciło uwagę zapłakanego rzemieślnika. Pan Skierś rozwarł nagle ramiona i zwalił się całym ciężarem na skonsternowanego policjanta.<br>- Bracie mój w Chrystusie, chrześcijaninie polski, chociaż jesteś ajent, daj mi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego