puste, którymi ludzie przestali (przestaną?) się posługiwać, jak kiedyś odrzucili entelechie i uniwersalia, akty i potencje zastąpione trafniejszymi czy modniejszymi terminami? Jeśli tak, Filidor byłby szyderstwem z wiedzy pozornej, z zamrożonych procedur? Albo przynajmniej - wydrwieniem uroszczeń intelektu, który na próżno stara się poskromić niepokonalną bujność życia? Może i coś takiego błąka się w tej przypowiastce, ale ani przeważa, ani też - dodam - nie byłoby szczególnie oryginalne. Czuć, że spór odnosi się do czegoś innego niż do pierwszeństwa całości nad częścią lub odwrotnie. Może by więc wrócić do tekstu, przeczytać go raz jeszcze?<br>Zestawmy te cechy, jakimi Gombrowicz obdarzył protagonistów. Synteta to <q>"mężczyzna dobrego