był odświeżający, sprawiał że żyło się bardziej intensywnie i odczuwało otoczenie i naturę. Samo wyjście rano, na deski drewnianego ganeczku, spojrzenie na zamarznięty termometr rtęciowy po lewej stronie drzwi i potem odczytanie wielkiego termometru alkoholowego po prawej, przeliczenie na przykład -42 st., Reaumire'a na stopnie Celsiusza i odliczenie poprawki na błędne wskazanie granatowego słupka, stanowiło atrakcję, nawet bez dodatkowego przykładania wilgotnego palca do klamki (tylko raz dał się nabrać na język). A potem można było odkopać śnieg z ganku i zrobić dróżkę aż do szopki z drzewem.<br>Na rąbanie, niestety, Angus nie miał pozwolenia, mógłby skaleczyć się, wywijając siekierą.<br>W tym