nie chciał się stawić, choć wzywano? Przez dumę jaką czy pogardę, czy może po prostu stchórzył? Ale przecież się nie bał, więc jakże? Dlaczego teraz, wobec klasy robotniczej, swojej własnej, z której wyszedł?<br> A może... może osobiście nie poczuwał się do niczego, żeby miał się samokrytycznie tłumaczyć? Też niedobrze. Byłeś blisko, widziałeś, co się działo, a nie krzyczałeś do góry, tam gdzie trzeba, że niedobrze, że rośnie przedział między masą ludzką a partią, a władzą, a wszelkimi instancjami...<br> Niektórzy próbowali się bronić, usprawiedliwiać. Mógł zwyczajnie nie czuć się na siłach, masówka była ostra, burzliwa, jak nigdy dotąd, starszemu człowiekowi niełatwo takie