Przy pocałunku usłyszysz uderzenia serca swego męża. Otworzysz oczy i spotkasz zamyślone, głębokie spojrzenie Chrystusa, patrzącego na ciebie z wysokości ołtarza...<br> Nie widzące, a wszystko widzące...<br> Odwrócisz wzrok, lecz już dosięgnie cię łagodne, dobre spojrzenie Marii...<br> Wychodzicie... Przytulona do Witka, czujesz na sobie spojrzenia wszystkich ołtarzy, fresków... Wszyscy święci, aniołowie, błogosławieni przyglądają się, jak wychodzisz z kościoła, wpatrują się w twoje źrenice. I nagle zaczynasz bać się tych spojrzeń i z całą siłą woli starasz się iść dostojnie, nie przyspieszając, spokojna i szczęśliwa.<br> A naprawdę?<br> Chciałabym biec, wybiec z kościoła i nie czuć na sobie tych pytających spojrzeń.<br>F. pochylił przed