Leżał w ciemnej dziurze, wysłanej czarnym futrem, i nie chciało mu się otwierać oczu. Otworzył je dopiero wówczas, kiedy poczuł, że ktoś podnosi go z ziemi.<br>I oto zobaczył, jak pan Maniuś, stojąc na czubkach swych lśniących pantofli, dygocze, bezwładny niby zdechła ryba. Potrząsał nim, trzymając za krawat, wysoki, rozrośnięty blondyn. Maniusiowi oczy wyszły z orbit - nie był to już młodzieniec z głową do interesów, lecz samo zwierzęce przerażenie w angielskiej marynarce.<br>Blondyn huśtając Maniusiem powtarzał: - Łobuzie - będziesz bił? Łobuzie - będziesz bił?<br>Odsunął Maniusia od siebie i przebierając łakomie palcami prawej dłoni zwijał ją w pięść wielką jak bochen.<br>- W ucho