lepiej tę butelkę.<br>We drzwiach baru pojawiło się większe towarzystwo. Byli to ci sami ludzie, których przed kwadransem, gdy zamierzali opuścić lokal, spotkał był w hallu restauracyjnym Drewnowski. Ulewa musiała pokrzyżować ich plany przeniesienia się do innego lokalu. Zostali w "Monopolu". Trzech mężczyzn, dwie kobiety. Jedna z nich, młoda, platynowa blondynka o cieniutkich brwiach i do góry zawiniętych rzęsach amerykańskiej aktorki, w futrze z popielic narzuconym na nagie ramiona, klasnęła w dłonie:<br> - Widzicie, nie mówiłam? Nikogo nie ma, zupełnie pusto. I jak przyjemnie. Chodźcie! Panie mecenasie, tu nam będzie doskonale. Po chwili całe towarzystwo otoczyło bufet i poczęło się usadawiać na