znów powstawał i ulicą płynęło zawodzenie, półśpiew kołyszącego się starca, który zagrzewał do lamentu żebraków.<br>- Przeklęty ten dzień i przeklęta noc, kiedy urodził się człowiek. Kawalerze, rzuć piątkę.<br>Baruch Oks przebiegając koło kapłana zawołał:<br>- Rebe, powiem do ciebie słowami kobiety, która ujrzała męża w popiele ze skorupą w ręku. Już, bluźnij Bogu i zdychaj !<br>Otarł się o jego łachmany w ciasnym przejściu i usłyszał odpowiedź wystękaną słabym głosem, boleściwie.<br>- Nogi moje potrącają... Kim jesteś, synu żydowskiej kobiety?<br>I Baruch Oks zaciągnął falsetem :<br>- Jestem okiem ślepemu, a nogą chromemu.<br>- Też dobrze, powinszować. -Kapłan mrużył oczy; z chytrym niedołęstwem wlókł rozmowę ważąc swe