Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Przekrój
Nr: 37 (2934)
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 2001
może Władysław Kupka - wyjechał stąd w 1995 r.
Z deszczu pod rynnę
Ludzie rozpierzchli się po całej Polsce. Są nawet na Pomorzu, ale najwięcej - w Tarnobrzegu i okolicznych wsiach: w Zakrzowie, Wielowsi, Sielcu, Grębowie. Kilka rodzin - Stefańscy, Korczakowie, Wilkowie, Janeczkowie, Dumowie (Dumów było w Jeziórku mnóstwo: niemal każdy miał przydomek, bo inaczej nikt by ich nie rozróżnił) - wybrało na osiedlenie Furmany. Niedawno poczuli się, jakby wpadli z deszczu pod rynnę. Kiedy koło Zalesia Gorzyckiego puścił wał wiślany, powódź dotarła do nich.
- O trzeciej w nocy zaczął się ruch - opowiada Mieczysław Stefański. - Dzwony biją, straże ryczą, autobusy jeden za drugim jadą, strażacy radzą
może Władysław Kupka - wyjechał stąd w 1995 r.<br>&lt;tit1&gt;Z deszczu pod rynnę&lt;/&gt;<br>Ludzie rozpierzchli się po całej Polsce. Są nawet na Pomorzu, ale najwięcej - w Tarnobrzegu i okolicznych wsiach: w Zakrzowie, Wielowsi, Sielcu, Grębowie. Kilka rodzin - Stefańscy, Korczakowie, Wilkowie, Janeczkowie, Dumowie (Dumów było w Jeziórku mnóstwo: niemal każdy miał przydomek, bo inaczej nikt by ich nie rozróżnił) - wybrało na osiedlenie Furmany. Niedawno poczuli się, jakby wpadli z deszczu pod rynnę. Kiedy koło Zalesia Gorzyckiego puścił wał wiślany, powódź dotarła do nich.<br>- &lt;who3&gt;O trzeciej w nocy zaczął się ruch&lt;/&gt; - opowiada Mieczysław Stefański. - &lt;who3&gt;Dzwony biją, straże ryczą, autobusy jeden za drugim jadą, strażacy radzą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego