może Władysław Kupka - wyjechał stąd w 1995 r.<br><tit1>Z deszczu pod rynnę</><br>Ludzie rozpierzchli się po całej Polsce. Są nawet na Pomorzu, ale najwięcej - w Tarnobrzegu i okolicznych wsiach: w Zakrzowie, Wielowsi, Sielcu, Grębowie. Kilka rodzin - Stefańscy, Korczakowie, Wilkowie, Janeczkowie, Dumowie (Dumów było w Jeziórku mnóstwo: niemal każdy miał przydomek, bo inaczej nikt by ich nie rozróżnił) - wybrało na osiedlenie Furmany. Niedawno poczuli się, jakby wpadli z deszczu pod rynnę. Kiedy koło Zalesia Gorzyckiego puścił wał wiślany, powódź dotarła do nich.<br>- <who3>O trzeciej w nocy zaczął się ruch</> - opowiada Mieczysław Stefański. - <who3>Dzwony biją, straże ryczą, autobusy jeden za drugim jadą, strażacy radzą