rozdzielał na talerze każdemu kawałek piersi i kawałek czarnego, Lusiowi dał pępuszek, Jasiowi wątróbkę - wszystkim dołożył borówek, kartofli i sałaty i opowiedział potem, jak mu było na wojnie. Że mu było wcale nieźle, bo się dostał do wojskowej piekarni. <br>- Co do wojny, to jedno wam powiem, że jeszcze będzie. Będzie, bo oni to się zupełnie bez wojny nie umieją obejść. Tylko czekają, żebyśmy powymierali, my, co już raz byliśmy na wojnie, bo oni wiedzą, moi chłopcy, że my, tobyśmy im sknocili wojnę. No, napijmy się. - Piekarz nalał chłopcom pełne szklanki piwa. - Sknocilibyśmy im wojnę, bo już by nam się nie chciało