Typ tekstu: Książka
Autor: Bocheński Jacek
Tytuł: Tabu
Rok: 1965
Schylił się nade mną, popatrzył trochę niepewnie, z trwogą i zarazem z nadzieją, z osłupieniem i jakby coś odgadując. A ja poczułam wielką ulgę, nawet radość, że to się tak skończyło, zamknęłam oczy i chciałam tylko jednego: żeby zaczął mnie całować w ten sam sposób, co przedtem w nocy, i bodaj rozebrał do naga, i żeby się dokonało wszystko, właśnie teraz i wbrew Bogu Nie bałam się potępienia, opadłam zupełnie z sił i uleciała ze mnie pamięć.
Tak, Wielebni Ojcowie, przyznaję się, iż byłby to grzech popełniany z umyślnym zamiarem znieważenia Boga, a zatem grzech śmiertelny.
Uleciała więc ze mnie pamięć
Schylił się nade mną, popatrzył trochę niepewnie, z trwogą i zarazem z nadzieją, z osłupieniem i jakby coś odgadując. A ja poczułam wielką ulgę, nawet radość, że to się tak skończyło, zamknęłam oczy i chciałam tylko jednego: żeby zaczął mnie całować w ten sam sposób, co przedtem w nocy, i bodaj rozebrał do naga, i żeby się dokonało wszystko, właśnie teraz i wbrew Bogu Nie bałam się potępienia, opadłam zupełnie z sił i uleciała ze mnie pamięć.<br>Tak, Wielebni Ojcowie, przyznaję się, iż byłby to grzech popełniany z umyślnym zamiarem znieważenia Boga, a zatem grzech śmiertelny.<br>Uleciała więc ze mnie pamięć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego