Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Płomyk
Nr: 11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1953
białą katedrą, zanim się jeszcze rozkołyszą poranną modlitwą liczne dzwony kościołów, będzie już ścisk i gwar... i płacz.
Targ na dzieci. Bezrolni chłopi, okoliczna biedota, nędzarze bez pracy, przyprowadzą tu chłopców takich, jak Martino: dwunasto, trzynastoletnich - nieraz i młodszych - aby za trochę pieniędzy lub kilka kwintali żyta odsprzedać ich miejscowym bogaczom, plantatorom, kupcom. Niby na rok tylko, ale...
Ludzie w wiosce często opowiadali o dorocznym targu na dzieci w pięknym mieście Benewento; lecz Martino nigdy nie słyszał, aby mówili, że któreś ze sprzedanych dzieci wróciło do domu. Wiedział, że maleńki Emilio z sąsiedniej chaty, sprzedany w zeszłym roku za trzy tysiące
białą katedrą, zanim się jeszcze rozkołyszą poranną modlitwą liczne dzwony kościołów, będzie już ścisk i gwar... i płacz. <br>Targ na dzieci. Bezrolni chłopi, okoliczna biedota, nędzarze bez pracy, przyprowadzą tu chłopców takich, jak Martino: dwunasto, trzynastoletnich - nieraz i młodszych - aby za trochę pieniędzy lub kilka kwintali żyta odsprzedać ich miejscowym bogaczom, plantatorom, kupcom. Niby na rok tylko, ale... <br>&lt;page nr=332&gt; Ludzie w wiosce często opowiadali o dorocznym targu na dzieci w pięknym mieście Benewento; lecz Martino nigdy nie słyszał, aby mówili, że któreś ze sprzedanych dzieci wróciło do domu. Wiedział, że maleńki Emilio z sąsiedniej chaty, sprzedany w zeszłym roku za trzy tysiące
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego