Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
wieków.
- Przenocujcie mię, gospodarzu, strudzony jestem bardzo, z drogi idę.
Kmieć pokiwał głową i westchnął.
- Juści ostańcie, kiedy nie macie schronienia. Na dworze ciemno i mokro; wygodnie wam tutaj nie będzie, bo chata mała, dzieci siedmioro, a obok w drugiej izbie chora żona. Ale z serca was proszę: czym chata bogata.
Podróżny musiał być bardzo zmęczony, bo zaraz usiadł i patrzał dokoła po ubogiej izbie. Wieśniak przyniósł mu chleba, miodu, mleka trochę, posłał świeżego siana i znów po coś wyszedł; ale za chwilę wrócił, niosąc małe dziecko na ręku.
- Bóg mi dał ósme - rzekł pokazując je ubogiemu.
Dziad popatrzał na dziecko
wieków.<br> - Przenocujcie mię, gospodarzu, strudzony jestem bardzo, z drogi idę.<br>Kmieć pokiwał głową i westchnął. <br>- Juści ostańcie, kiedy nie macie schronienia. Na dworze ciemno i mokro; wygodnie wam tutaj nie będzie, bo chata mała, dzieci siedmioro, a obok w drugiej izbie chora żona. Ale z serca was proszę: czym chata bogata. <br>Podróżny musiał być bardzo zmęczony, bo zaraz usiadł i patrzał dokoła po ubogiej izbie. Wieśniak przyniósł mu chleba, miodu, mleka trochę, posłał świeżego siana i znów po coś wyszedł; ale za chwilę wrócił, niosąc małe dziecko na ręku. <br>- Bóg mi dał ósme - rzekł pokazując je ubogiemu. <br>Dziad popatrzał na dziecko
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego