Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
Gdy mijamy osłonę, spinaker błyskawicznie ląduje pod pokładem. Początkowo siedzimy we trójkę z Miasaką w kokpicie, podziwiając sprawność i zacięcie załogi, ale gdy mróz dobiera się do nas - sami biegniemy na dziób do pomocy, by się rozgrzać. Szare, niskie chmury niosą opady drobnego śniegu, który co chwila zamienia pokład w boisko do hokeja, wybieramy wtedy szoty i "Fuji III" kładzie się całą burtą na wodzie, fale odśnieżają pokład i przestajemy koziołkować.
W południe wrząca zupa. Oczywiście pod pokładem, na górze wiatr wywiałby ją z misek w ciągu sekundy. Wlewając ją w gardło mam uczucie, że spływa aż do skostniałych i przemoczonych
Gdy mijamy osłonę, spinaker błyskawicznie ląduje pod pokładem. Początkowo siedzimy we trójkę z Miasaką w kokpicie, podziwiając sprawność i zacięcie załogi, ale gdy mróz dobiera się do nas - sami biegniemy na dziób do pomocy, by się rozgrzać. Szare, niskie chmury niosą opady drobnego śniegu, który co chwila zamienia pokład w boisko do hokeja, wybieramy wtedy szoty i "Fuji III" kładzie się całą burtą na wodzie, fale odśnieżają pokład i przestajemy koziołkować.<br> W południe wrząca zupa. Oczywiście pod pokładem, na górze wiatr wywiałby ją z misek w ciągu sekundy. Wlewając ją w gardło mam uczucie, że spływa aż do skostniałych i przemoczonych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego