ulatywały białe obłoczki pary, nogi uginały się i zapadały w śnieg coraz głębiej i ja nie miałem już siły ich z tego śniegu wyciągać, zbyt krótkich ze zbyt głębokiego śniegu, więc ojciec i matka wzięli mnie między siebie i wyciągali mnie ze śniegu za ręce, więc i ręce zaczęły mnie boleć, i zacząłem płakać i prosić, żeby się zatrzymali, bo nie mogę już iść. Ale oni nie zwalniali kroku, tylko ojciec zabronił mi płakać, bo mógłby nas kto usłyszeć. Więc nie płakałem; tylko prosiłem, żeby się zatrzymali odpocząć. Ale powiedzieli, że nie wolno się zatrzymać, bo tamci mogliby nas dogonić, a