ich tego dnia jako dowódca brytyjski, natychmiast skieruje dywizjon w prawo, wprost na wroga, i gwałtownym atakiem przerwie mu, jeśli to jeszcze możliwe, bombardowanie doków. Lecz to nie nastąpiło. Forbes, nie widząc dokładnie nieprzyjaciela i kierunku jego lotu, zgapił się i prowadził dalej po dotychczasowej linii. Przeszedł przed nosem wyprawy bombowej o jakieś 2000 metrów i lecąc wciąż prosto, zaczął się od niej oddalać. Chwila była krytyczna. Jeszcze kilkanaście sekund w tym kierunku, a dywizjon straciłby bezpowrotnie okazję do ataku. <br><br>Inicjatywę i dowództwo objął porucznik Paszkiewicz, dowódca drugiego klucza. Myśliwiec doświadczony i żołnierz równie wzorowy, jak energiczny. Kiwając skrzydłami na znak