kotłował się zgiełkliwy gwar, śmiano się tam głośno i gestykulowano, alkohol pobudzał do serdecznej wylewności.<br>Drewnowski, czerwony na twarzy, z włosami wzburzonymi, wypił przed chwilą "bruderszafta" ze swoim sąsiadem. Był nim sekretarz Rady Zakładowej cementowni w Białej, młody robotnik, Matusiak. Drewnowski pochylił się ku niemu z pijacką serdecznością:<br>- Ja, widzisz, bracie, życie miałem ciężkie jak cholera. Ty też, nie?<br>- No! - mruknął tamten. - Ale nie szkodzi. Ja jestem mocny.<br><page nr=172> - A widzisz! Ja też jestem mocny. I teraz się skończyło. Teraz na nas kolej. My teraz jesteśmy górą.<br>Matusiak spojrzał na niego spod swoich ciemnych, silnie zarysowanych brwi:<br>- Ale, ale! Dużo jeszcze trzeba