Oczy ma trochę kocie, zielonkawe, i w tych ślicznych ślepkach zieleniało wprost: "Wstrętna, po coś tu przyszła?!" Rzeczywiście po co? Nawet krzesła nie dają, nie proszą, żebym usiadła!<br>- E, ja cię proszę, bez literackich kawałów. Krzesło stoi, chcesz, to sobie siądź.<br><page nr=366> - Pewnie, że siądę. I rotundę zdejmę.<br>Płaszczyk jakimś kotem bramowany na kołnierzu i mankietach. W białej bluzeczce, którą nieraz prała w Dojmach, Madzia czuje się widać bardziej sobą, rozgląda się po poddaszu. - A więc tak tu mieszkasz? - jak gdyby naprawdę zdjęła "rotundę" czy inne równie obce okrycie.<br>- A co u ciebie? Jak się ma Julian?<br>- Trzyma się staruszek. Łamie go