Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
i otóż to właśnie, nieprawdaż?... Idę z rzeczami, aby tu zamieszkać z wami... moi drodzy, kochani, jedyni... a tu, patrzę, mój przyjaciel... Francuz... ani dudu po polsku... kapitan marynarki francuskiej... nespa? Ekute... że wu... lublu! Mesje ... hm... tak... no?!
Zarówno Lucjan, jak i Zygmunt nie rozumieli po francusku. Słuchali tylko bredni Dziadzi, patrząc niespokojnie na Francuza, którego zamierzenia prawej ręki już się prawie realizowały. Dziadzia, kiwając się przed lustrem, czesał swoją bródkę. Francuz odwrócił się tyłem do wszystkich i począł się odlewać na piec. Zygmunt się zerwał i podbiegł do niego, ale ten przybrał tak bojową pozycję, że Zygmunt chcąc uniknąć
i otóż to właśnie, nieprawdaż?... Idę z rzeczami, aby tu zamieszkać z wami... moi drodzy, kochani, jedyni... a tu, patrzę, mój przyjaciel... Francuz... ani dudu po polsku... kapitan marynarki francuskiej... nespa? &lt;foreign&gt;Ekute... że wu... lublu! Mesje ... hm.&lt;/&gt;.. tak... no?!<br>Zarówno Lucjan, jak i Zygmunt nie rozumieli po francusku. &lt;page nr=72&gt; Słuchali tylko bredni Dziadzi, patrząc niespokojnie na Francuza, którego zamierzenia prawej ręki już się prawie realizowały. Dziadzia, kiwając się przed lustrem, czesał swoją bródkę. Francuz odwrócił się tyłem do wszystkich i począł się odlewać na piec. Zygmunt się zerwał i podbiegł do niego, ale ten przybrał tak bojową pozycję, że Zygmunt chcąc uniknąć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego