gardło, spojrzał w oczy Pawlakowi: - Czy ty aby swojego konia<br>dasz?<br> - U mnie słowo droższe pieniędzy - zarzekł się Pawlak, łomocąc<br>kułakiem w kraciastą kamizelę, aż mu się na głowie maciejówka<br>przekrzywiła.<br> - Nie mogę ja uwierzyć...<br> - A cóż jego ukąsiło, a?<br> - Taż ty by prędzej swojej Maryni użyczył, jak kobyły...<br> - Aj, <orig>bresze</> jak sobaka - skrzywił się Pawlak, bo nie w smak mu było<br>to wypominanie. Wiedział dobrze, do czego Kargul pije: nie ożeniłby się<br>Kaźmierz z Marynią, gdyby jej ojciec nie obiecał w wianie dać konia.<br>Inną by wziął, tę, do której go serce ciągnęło. Ale serce Kaźmierz<br>przydepnął, bo ważniejsze dla