nogami fika, jako drugi numer dadzą kroniki katyńskie, my idziemy.<br>Jassmont zapalił papierosa.<br>Konstanty, krzepki pięćdziesięciolatek z twarzą wysuszoną, pokreskowaną, zwłaszcza na policzkach, fioletowymi i purpurowymi żyłkami, pewny swoich racji, chrząknął. Piwne oczy patrzyły z typowym dla tych stron przewrotnym uporem, a może to nie upór, ale pobłażanie. Konstanty potarł brodę. <br>- No jak, nie możecie się zdecydować? Ja się zgadzam, że to świństwo dawać komedię razem z taką tragedią. Zasiedziałem się, będę szedł, dziękuję za herbatę. <br>Jassmont perwersyjnie wdusił w siebie kłąb gorącej śliny i dymu, zacisnąwszy oczy, powiedział na przydechu: - Dziękuję ci raz jeszcze, może Bóg da, że będę w