rozstawaliśmy aż do tej chwili.<br>- A co potem?<br>- Widzę, że nieźle wczoraj było, a może ci z balkonu to jednak koledzy? Bo też wyglądali na wczorajszych, co?<br>- Nie, nie koledzy.<br>- No, potem pojechał pan na dworzec.<br>Zgadza się. Nad ranem śmieci z całego miasta spływają na dworzec. Można w nich brodzić po kolana, zapadać się jak w stertach liści jesienią, po szyję, po czubek głowy.<br>- No i oglądał pan rozkład, łaził po peronach, kupił bilet.<br>- Jakoś nie pamiętam.<br>- To niech pan sprawdzi w portfelu.<br>Rzeczywiście, w portfelu miał bilet do S. na pociąg, który odchodzi za trzy godziny.<br>- Potem poszedł pan