sygnały, a tu wołają: "Stoi!" - Musiał mieć, bracie, antenę kierunkową wszytą w ramiona płaszcza. Jak radiotelegrafista przestał grać, szkop myślał, że zgubił falę, i szukał, dlatego się tak wiercił, jakby go pchły cięły...<br>- Trzymaj dłuto! - rozkazywał w chwilę potem przy sprawdzaniu, czy skrytka pomieści na dzień aparat nadawczy. Gwałtownymi czynnościami bronił się przed milczeniem Jerzego.<br>Skrytka była jak na miarę. Odkręcało się kwadratowy blat wyprawionej na marmur dykty, stanowiącej okładzinę poręczy schodów, i otwierała się spora czeluść wnętrza, ożebrowanego solidnymi balikami. Spoczywała tam normalnie broń Jerzego. Od jutra miały się znaleźć obok niej pistolety ochrony i aparat.<br>- Tylko przykręcaj dokładnie - upominał