Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
sygnały, a tu wołają: "Stoi!" - Musiał mieć, bracie, antenę kierunkową wszytą w ramiona płaszcza. Jak radiotelegrafista przestał grać, szkop myślał, że zgubił falę, i szukał, dlatego się tak wiercił, jakby go pchły cięły...
- Trzymaj dłuto! - rozkazywał w chwilę potem przy sprawdzaniu, czy skrytka pomieści na dzień aparat nadawczy. Gwałtownymi czynnościami bronił się przed milczeniem Jerzego.
Skrytka była jak na miarę. Odkręcało się kwadratowy blat wyprawionej na marmur dykty, stanowiącej okładzinę poręczy schodów, i otwierała się spora czeluść wnętrza, ożebrowanego solidnymi balikami. Spoczywała tam normalnie broń Jerzego. Od jutra miały się znaleźć obok niej pistolety ochrony i aparat.
- Tylko przykręcaj dokładnie - upominał
sygnały, a tu wołają: "Stoi!" - Musiał mieć, bracie, antenę kierunkową wszytą w ramiona płaszcza. Jak radiotelegrafista przestał grać, szkop myślał, że zgubił falę, i szukał, dlatego się tak wiercił, jakby go pchły cięły...<br>- Trzymaj dłuto! - rozkazywał w chwilę potem przy sprawdzaniu, czy skrytka pomieści na dzień aparat nadawczy. Gwałtownymi czynnościami bronił się przed milczeniem Jerzego.<br>Skrytka była jak na miarę. Odkręcało się kwadratowy blat wyprawionej na marmur dykty, stanowiącej okładzinę poręczy schodów, i otwierała się spora czeluść wnętrza, ożebrowanego solidnymi balikami. Spoczywała tam normalnie broń Jerzego. Od jutra miały się znaleźć obok niej pistolety ochrony i aparat.<br>- Tylko przykręcaj dokładnie - upominał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego