a spać mogą na barsati. Na dachu dosyć miejsca.<br>- Istvan, chodź tu - usłyszał zza drzwi głos Margit.<br>Siedziała już w fotelu czyściutka i złotawa, wyszczotkowane włosy spływały gładko.<br>- Obeszło się bez twojej pomocy. Weź tusz, zaraz odżyjesz. Słyszałam, jak komenderowałeś kucharzem. Natychmiast zrobiłam się głodna. No, skacz do wanny, z brudasem nie siadam do stołu.<br>Kucharz już wnosił mosiężną tacę, a na niej podzwaniały wysokie szklaneczki, stała whisky, lód w kostkach i niebieski syfon, dwie szklaneczki coca-coli.<br>- Dam sobie radę - odpędzała go - uciekaj.<br>Posłuchał. Ciepły tusz przynosił ulgę. Strugi wody zabarwiły się na czerwono od pyłu pustyni, skóra zaczynała oddychać