I gdy świt jeszcze siniał<br>Rzekły: - Bodajbyś sczezł! -<br>Po czym razem uciekły -<br>Więc pies brudny jak świnia,<br>Świnia głupia jak osioł,<br>Osioł głodny jak pies.<br><br>Biegły dniem, biegły nocą,<br>Ale dokąd i po co,<br>Mało kto dziś pamięta.<br>Uciekały zwierzęta,<br>Jakby ugryzł je giez,<br>Biegły aż do Zbąszynia -<br>Więc pies brudny jak świnia,<br>Świnia głupia jak osioł,<br>Osioł głodny jak pies.<br><br>A w Zbąszyniu starosta,<br>Gdy je w ręce swe dostał,<br>Psa stróżować nauczył,<br>Świnię pięknie utuczył,<br>Osła zaprzągł do bryczki<br>I przemierzał uliczki<br>W niedzielne popołudnie,<br>Gdy w mieście jest najludniej.<br><br>Zwierzętom odtąd życie<br>Upływa w dobrobycie.<br>A jednak czy