zjada.<br>Kiedy Roszko dojadał swojego kurczaka, dostałem solę, którą oczywiście zjadła najlepsza z żon. Za to wszyscy dostaliśmy wreszcie aperitify, które miały pobudzić apetyt. I tak wypił je Edzio Obst, któremu z głodu oczy zrobiły się wielkie jak spodki. Zanim wszyscy zjedli, minęły trzy godziny, na stole piętrzyła się sterta brudnych talerzy. Przełożyłem je na sąsiedni stolik. Kelner popatrzył na mnie z potępieniem i zapisał coś w notesie. Kiedy Edzio dojadał swoje scallopine, Roszko poczuł, że znowu zrobił się głodny, ale bał się złożyć następne zamówienie, bo kelner demonstracyjnie patrzył na zegarek i głośno robił uwagi o rozpasaniu gości, którzy zamiast