mu tylko oglądanie zostało... I tak dobrze, że nie wziął kredytów, co to tak mówili, żeby wszystko brać w swoje ręce, że dadzą na korzystnych warunkach, żeby rozwijać działalność... a potem przywalili takie odsetki, że koniec. Zenon, brat ojca, wpadł w to gówno. Wziął z banku na warzywa: marchew i brukselkę, i potem jednego lata nic nie urosło, a drugiego dali w skupie takie ceny, że zwróciłyby się najwyżej nasiona... Ale zawsze była w ojcu dusza mechanika, więc pod maskę zajrzeliśmy, a tu silnik bez gaźnika, z bezpośrednim wtryskiem. To ojciec do tego ostrożnie, bo całe życie regulował gaźniki, ale przecież