mi się", chłopaczek jednak był uparty, "nie wszyscy są rozebrani" - powiedział i wtedy spojrzenia młodzieży skupiły się na mnie, takim samym rozleniwionym głosem rzekłem "można zagrać...", "ale przedtem szarpniem w cemol" - odezwał się inżynier, "w cemol... w cemol..." - zaaprobowały niedorostki i zaraz podczołgały się do tacy, na której, otoczona kieliszkami, brunatniła się karafka, młodzież przykryła sobą tacę i po chwili każdy wycofał się z kieliszkiem w dłoni, niedorostek rozmawiający poprzednio o Ani przyniósł trzy kieliszki, dla Henia, dla mnie i dla siebie. Łyknąłem bez wąchania i wstrząsnął mną taki odruch wymiotny, jakbym miał własne sumienie wyrzygać, sprawiła to ratafia, wódka słodka