płomienną mową<br>Miarowy dźwięk mego głosu.<br><br>O, Pani Doskonałości!<br>Duszo i ciało z diamentu -<br>Mą słabość wzniosłą<br>Mieczem miłości<br>Przemierz i połam do szczętu,<br>Jak gałąź nazbyt wyrosłą.</><br><br><div1><tit1>DOLOR ANTE LUCEM<br>(z Aleksandra Błoka)</><br><br>W zachodu krwawych, ostatnich promieniach,<br>Pragnący śmierci, nie czekam już na nic.<br>I znów dzień wstaje, brzask bije z otchłani,<br>Powraca męka codzienna istnienia.<br><br>Chciałem zło rzucić i dobro zostawić,<br>Poznałem śmierci trwogę i nadzieję -<br>I znów powracam, by patrzeć, jak dnieje,<br>By zło przeklinać, dobru błogosławić.<br><br>Boże mój, Boże, Panie nieomylny,<br>Czyś wszystkich równym obdarzył wyrokiem.<br>Człowiek śmiertelny, ku Tobie się wlokę,<br>Od jutrzni rannej do