Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
szansę wyjść z tego żywe.
- Nie palę - zignorował skręta kierowca. - To jak było? Dzwoniłyście na policję? Przepraszam, że zawracam wam głowy, ale...
- Mój ci nie smakuje? - zapytał spowolnionym głosem Olo.
- ...to dla mnie ważne.
Patrzył Dorocie w oczy, teraz już z prawego, lepiej oświetlonego fotela. Nie był ani przystojny, ani brzydki, włosy miał krótkie i w ogóle wyglądał nijako. Ale w jego twarzy było coś, co budziło irracjonalną nadzieję. Chyba... chyba ten spokój.
Jak zahipnotyzowana pokręciła głową. A potem to zrobiła.
- Niech pan uwa...!
Jej własny jęk nie pozwolił jej dokończyć. Dodo miał w palcach prawdziwe imadło. Ale drugą, swobodną ręką
szansę wyjść z tego żywe.<br>- Nie palę - zignorował skręta kierowca. - To jak było? Dzwoniłyście na policję? Przepraszam, że zawracam wam głowy, ale...<br>- Mój ci nie smakuje? - zapytał spowolnionym głosem Olo.<br>- ...to dla mnie ważne.<br>Patrzył Dorocie w oczy, teraz już z prawego, lepiej oświetlonego fotela. Nie był ani przystojny, ani brzydki, włosy miał krótkie i w ogóle wyglądał nijako. Ale w jego twarzy było coś, co budziło irracjonalną nadzieję. Chyba... chyba ten spokój.<br>Jak zahipnotyzowana pokręciła głową. A potem to zrobiła.<br>- Niech pan uwa...!<br>Jej własny jęk nie pozwolił jej dokończyć. Dodo miał w palcach prawdziwe imadło. Ale drugą, swobodną ręką
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego