zamordowali. Zadźgali i zarąbali tych, co odkopywali zabitych i setki innych Żydów. Wyprowadzali niby do pracy, a tam tłuszcza czekała z łomami i kijami. Bili na ulicach, plądrowali domy, zdzierali zegarki, pierścionki, wyrywali kolczyki. Niemcy im pozwalali. Nas Borysławscy schowali. Później wróciliśmy do kamienicy na Słowackiego, ale dzieliliśmy mieszkanie z buchalterem Leonem Herschmanem i jego żoną i córką, którzy się wprowadzili przed nami. Obok nas, też wspólnie, zamieszkali Frommerowie z trojgiem dzieci i Hauptmanowie, uciekinierzy ze Schodnicy, gdzie Ukraińcy wymordowali większość Żydów. Pan Hauptman, inwalida z poprzedniej wojny, chodził na drewnianej nodze i dzieci nie miał. Resztę mieszkań zajęli Polacy.<br><br>Oprócz