warszawiaków, uwijających się przy maszynach i w suszarni. Tam, na górze, w słodkiej, nieokreślonej woni pracowały kobiety. Były siwe od kurzu, owiązane pod brodę chustkami, smutne.<br>Zgłosiłam się do pana Borowskiego, prosząc o jakieś zajęcie. Nadmieniłam wtedy, że przed wojną zaliczyłam rok prawa. Ucieszył się szczerze. Zaproponował mi prowadzenie ksiąg buchalteryjnych.<br>- Biedny Surma ślęczy nad nimi do późnej nocy. Zrywa się przed udojem, około czwartej rano. Ja stale w drodze. Ogromnie nam pani pomoże.<br>Rozmowa odbyła się zaraz po powrocie z cmentarza, z pogrzebu pani Wadkowskiej. Był na koszt majątku, uroczysty. Proboszcz towarzyszył trumnie aż na cmentarz, do końca, mimo że