ukuć jakiś termin równoległy wobec Federmanowskiej surfikcji i mówić o "surreading", zaznaczając tym samym wektor pamięci, biegnący od przeszłości ku aktualnej lekturze. Tak czy owak, Federman narzuca tempo, przetwarzając ruch pamięci w precyzyjnie rozplanowany typograficznie, językowo, semantycznie tekst. Narrator przypomina wspomnianego operatora komputerowego, wykonuje bowiem mikrozadania z pomocą wyznaczonych reguł; buduje też wrażenie oczekiwania na wynik, podkreślając swą niewiedzę co do mających nastąpić faktów. Segmenty tekstu nabierają wobec tego "czasowości" w zupełnie innym sensie niż w klasycznym rozumieniu terminów "czas dzieła", "czas w dziele".<br>Jeszcze ciekawsze są eksperymenty formalne Ronalda Sukenicka. Dzieło sztuki, z definicji, jest dla niego tautologią, dlatego musi